
• Bohater Bondara (a właściwie sam Bondar, bo są to prozy autobiografizujące)nie stroni od ironii, często wymierzonej również w samego siebie, a od popadnięcia w patos wielokrotnie ratuje go humor. Z całym bagażem prywatności, poszczególne teksty lokują się w książce niby znaczki w klaserze starego filatelisty; znaczki, do których powraca się po latach z sentymentem, oglądając każdy z osobna. Są to zatem prozy dojrzałe w dwóch znaczeniach: literacko sprawne, wyrobione i konstruowane ze smakiem. Jakub Skurtys • Zbiór opowiadań Andrija Bondara pełni przynajmniej dwie ważne funkcje. Wyjaśnienie pierwszej znajdujemy w samej książce: „Czasami wydaje się, że rzeczywistą misją każdego pisarza jest utrwalenie największej liczby żywych ludzi”. Druga zaś polega na pośrednim przypomnieniu czytelnikowi, że on, czytelnik, też przeżył sporo podobnych (to znaczy całkiem innych, ale mimo wszystko podobnych) historii. I że jego życie też może się okazać ciekawszym, jeśli odważyć się i wyciągnąć te historie z magazynu pamięci. Oleksandr Bojczenko • Dowcipna, napisana bez krztyny nacjonalistycznego zadęcia książka Bondara może być prawdziwą przyjemnością dla odbiorcy. Najlepiej delektować się nią powoli, niczym czekoladkami w bombonierce. Dopiero wówczas z tych małych próz wydobędzie się całe bogactwo literackiego smaku; doceni ich różnorodność tematyczną oraz uchwyci dominującą w nich nutę słodyczy - nutę, która wpatrzonego w przeszłość autora chroni przed melancholią i pozwala mu dziękować losowi za to, "że wszystko ułożyło się diablo fantastycznie". Julia Wójcicka